Cud św. Kingi
Znana historia o cudownej mgle, która ocaliła przed Tatarami mniszki ukrywające się w Zamku Pienińskim nie jest jedyną legendą związaną z postacią świętej Kingi. Nad Dunajcem przez stulecia powtarzana była też opowieść o innym cudzie, jakiego dokonać miała w Pieninach żona Bolesława Wstydliwego w niespokojnych czasach mongolskich najazdów. Rzecz wydarzyć się miała w szczególnie nieszczęśliwym roku, kiedy to oprócz wspomnianej wojny, ziemię sądecką nawiedziła też wyjątkowo śnieżna i mroźna zima, jakiej nie pamiętali nawet najstarsi górale. Nadejście wiosny wcale nie oznaczało jednak końca nieszczęść. Wraz z ustąpieniem śniegów, w Pieniny przybywać zaczęli ludzie uciekający przed Tatarami. Przynosili oni straszliwe wieści o azjatyckich hordach palących wsie i porywających ludzi. Mimo grozy ubodzy górale, którym w oczy zaglądało już widmo głodu, musieli jednak zacząć siewy. Liczyli, że najeźdźcy ominą jałowe pienińskie ziemie, a jeśli nawet zapuszczą się w te strony, to można będzie ukryć się przed nimi wysoko w górach i niedostępnych wąwozach.
Jeden z górali, stary Jędrzej, ruszył więc obsiewać swój niewielki kawałek ziemi. Gdy praca dobiegała już końca, ujrzał nagle z daleka grupę niewiast zmierzającą gdzieś w wielkim pośpiechu. Gdy podeszły bliżej, Jędrzej spostrzegł, że to mniszki prowadzone przez kobietę o dostojnych rysach. Nieznajoma pozdrowiła rolnika i wyjawiła, że prowadzi z sądeckiego klasztoru zakonnice uchodzące przed tatarskim najazdem. Po krótkim odpoczynku niewiasty ruszyły w dalszą drogę. Wtedy Jędrzej zapytał:
- Pani! Co mam mówić, gdy będą o was pytać?
- Mówcie prawdę gospodarzu - odrzekła nieznajoma. Tylko prawda Bogu miła – powiedziała i zniknęła w oddali wraz z resztą mniszek.
Jędrzej został sam, lecz nie minęło wiele czasu, a przy jego poletku pojawili się tatarscy jeźdźcy. Przewodzący im wojownik z miejsca spytał o mniszki. Poczciwi góral wiedział co grozi kobietom i z początku nie chciał zdradzić, że tędy przechodziły, lecz wtedy przypomniał sobie słowa nieznanej zakonnicy: „Mówcie prawdę”. Przyznał więc, że niewiasty przechodziły obok jego pola.
- Kiedy to było? – zapytał mongolski dowódca.
- A gdy siałem zboże - odrzekł zgodnie z prawdą Jędrzej.
Słysząc to groźny Azjata rozejrzał się, krzyknął na swoich ludzi i szybko wraz z nimi odjechał. Nie rozumiejąc co zaszło Jędrzej spojrzał na miedzę i bardzo się zdumiał. Oto na kawałku ziemi, którą dopiero co obsiał szumiała bujna pszenica o dorodnych kłosach. Góral wnet pojął, że szlachetna niewiasta, z którą niedawno rozmawiał musiała być świętobliwą Kingą z sądeckiego klasztoru. Uczyniony przez nią cud nie tylko uratował życie uciekających mniszek, lecz także uchronił Jędrzeja i jego rodzinę przed głodem.
Opracowano na podstawie: „Legendy Pienin”, Urszula Janicka-Krzywda, Kraków 1996.