O Zamku Pienińskim i cudownej mgle św. Kingi

O Zamku Pienińskim i cudownej mgle św. Kingi 

O Zamku Pienińskim i cudownej mgle św. Kingi Położone na szczycie Zamkowej Góry ruiny średniowiecznej warowni są jednym z najbardziej znanych miejsc w Pieninach. Budowla ta nazywana jest powszechnie Zamkiem Pienińskim i wzniesiona została prawdopodobnie w drugiej połowie XIII wieku. Możliwe, że prace rozpoczęły się już ok. roku 1257 z inicjatywy Bolesława Wstydliwego, który w zamku szukał schronienia przed najazdami Tatarów. Najbardziej rozpowszechniona wersja mówi jednak, że pomysłodawczynią budowy twierdzy była żona Bolesława Wstydliwego - św. Kinga. Z jej polecenia zamek zaczęto wznosić ok. roku 1280. Jak twierdzą m.in. kroniki Jana Długosza, w roku 1287 Kinga ukryła się w pienińskim zamczysku przed Tatarami po ucieczce z klasztoru w Starym Sączu. Gdy tatarskie zagrożenie minęło, twierdza została porzucona i w XIV wieku nie była już użytkowana. W kolejnym stuleciu uległa zaś zniszczeniu – nastąpiło to ok. roku 1410, kiedy to podczas wojny z Krzyżakami ziemię sądecką najechał sojusznik zakonu - Zygmunt Luksemburski. Istnieją też przekazy, mówiące, iż Zamek Pieniński zburzony został dopiero w roku 1431 lub 1433 podczas najazdu Husytów. Wszystkie te wersje zostały podważone przez badania archeologiczne, które przeprowadzone zostały w roku 1976 przez Instytut Archeologii UJ. Według nich, twierdza pochodzić może dopiero z wieku XV i powstała podczas z wojen Polski z królem Węgier, Maciejem Korwinem. Dokładna data wzniesienia Zamku Pienińskiego ginie zatem gdzieś w mrokach średniowiecza, a prawdziwa historia twierdzy wciąż owiana jest mgiełką tajemnicy. 

Nie przeszkodziło to jednak zupełnie w narodzinach jednej z najsłynniejszych legend pienińskich - podania o św. Kindze i cudownej mgle. Historia ta opowiada o dniach, kiedy to chroniąc się przed tatarską nawałą Kinga uciekła z klasztoru w Starym Sączu i wraz z grupą mniszek schroniła w twierdzy na Górze Zamkowej. Forteca nie miała licznych obrońców, ale tylko ona mogła ocalić zakonnice. Wszak prowadziły do niej wyłącznie wąskie, przepaściste ścieżki, którymi i ludzie, i konie bali się wędrować. Kto nie znał właściwej drogi, łatwo mógł runąć w przepaść i zginąć. Nie przestraszyło to jednak wodza tatarskiego czambułu, pustoszącego ziemię sądecką. Gdy tylko dowiedział się o istnieniu zamku i o ukrytych w nim mniszkach, zaraz postanowił zdobyć twierdzę, a zakonnice pojmać i sprzedać do haremów. Tatarzy szybko odnaleźli drogę do warowni i ruszyli do szturmu. Przywitał ich grad kamieni i strzał oraz wylewana z murów gorąca smoła, ale wiadome było, że skromna załoga długo się nie utrzyma i twierdza musi upaść. Wtedy los Kingi oraz pozostałych mniszek byłby przesądzony. I wtedy stał się cud – święta Kinga swoimi modłami sprowadziła mgłę, która całkowicie przesłoniła zamek i oblegających ją najeźdźców. Zdezorientowani Tatarzy zaczęli razić strzałami siebie nawzajem i spadać w broniące zamku przepaście. Przerażeni odstąpili w końcu od zdobywania zamku i uciekli w popłochu. Ocalona przez opatrzność Kinga powróciła zaś w kolejnym roku do sądeckiego klasztoru, w którym doczekała swych dni.      

Opracowano na podstawie: „Legendy Pienin”, Urszula Janicka-Krzywda, Kraków 1996.